O czym?

Blog zawiera treści o miłości psychicznej, jak i fizycznej pomiędzy dwoma mężczyznami. Jeśli nie jesteś zainteresowany taką tematyką, bądź w jakis sposob odrzuca Cię to, proszę opuść tego bloga.

niedziela, 3 marca 2013

W szponach nauczyciela. [Joon x Zelo]

... Nawet nie wiem jak skomentować swoją nieobecność... Jezu... Zapomniałam, że mam bloga... =.=" Tak... WYBACZCIE ;-; Dużo się teraz dzieje i nie miałam czasu, weny ani ochoty na pisanie własnego yaoi. Bo pochwalę się, iż od jakiegoś czasu dzielnie piszę na grupie na Fb "Yaoi RPG" ^^ Myślę, że ta grupa pomogła mi w poprawie pisania. Ale to ocenicie już wy. :)
Co do komentarzy pod ostatnim postem... Dziękuje ;-; Bardzo mi to pomogło i będę starała się zwracać na to uwagę. NO CHYBA ŻE ZNAJDZIE SIĘ JAKAŚ MIŁA BETA ZA CUKIERKA... ^^"" // Nie mówię, kiedy wrócę... Ale kurde... Zaczynam nowe opko... xD Miało być jedno częściowe, ale wyjdzie 2... Kiedyś dokończę tamte! Obiecuje ;_; Ale teraz zapraszam do tego :3 Od razu mówię, iż paring z dupy wzięty xD Także nie bijcie. ^^" A teraz zapraszam do czytania :3



Paring: Joon [MBLAQ] x Zelo [B.A.P]
Ostrzeżenia: Dziwne, szkolne yaoi. xD

*

-Zelo, jedynka! –ryknał na calą klasę nauczyciel
-Cooo?! Ale jak to?! –blondyn spojrzał się na niego zdziwiony. Jak to możliwe, że oblał test, do którego uczył się cały tydzień?! Dzień w dzień!
-Normalnie! Zostajesz po lekcjach, muszę z Tobą porozmawiać –spojrzał na niego twardo.
Po chwili rozdał resztę sprawdzianów. Jak się okazało, wszyscy dostali pozytywne oceny. Wszyscy, prócz Zelo… Jednak nic nie wiedział, że chłopak tak naprawdę dostał piątkę, i że za tym wszystkim kryje się mały podstęp…

Gdy lekcja się skończyla wszyscy się spakowali i wyszli szybko z sali. Zelo zarzucił torbę na ramię i podszedł powoli do biurka mężczyzny.
-Chciał Pan rozmawiać. –mruknał cicho, będąc nadal zły i zaskoczony za razem. Do tej pory nie mógł zrozumieć tak słabego wyniku…
-Tak. Usiądź proszę. –wskazał ławkę naprzeciw swojego biurka.
Blondyn grzecznie tam usiał i spojrzał na nauczyciela wyczekująco.
-Nie uczysz się… -warknął po chwili mężczyzna, notując coś w dzienniku –Zbierasz same pały i dwóje. Chcesz nie zdać? –zapytał, podnosząc na niego wzrok.
-Ale ja się uczę! Te oceny to nieporozumienie jakieś! –krzyknął, zapominając się gdzie jest i z kim rozmawia. Dotarło to do niego, gdy zobaczył ostry wzrok nauczyciela –Proszę wybaczyć, panie Lee… -wyszeptał, spuszczając ze skruchą głowę.
-Tak czy siak musisz poprawić oceny, jeśli chcesz zdać. Daję Ci na to tydzień. Jeśli się nie poprawisz, dostaniesz karę.
-A… Jakiego rodzaju karę..? –zapytał cicho, zerkając na niego nieśmiało. Był ciekaw co nauczyciel przygotował. Bo był on… Nieobliczalny. Dlatego Zelo zaczał się powoli bać.
-Zobaczysz, jak się nie poprawisz –zamknał z hukiem dziennik i wstał z miejsca –A teraz zmykaj, bo zaraz zacznie się kolejna lekcja. –wskazał na drzwi.
-J-jasne… Do zobaczenia… -powiedział cicho i ukłonił się. Poprawił torbę na ramieniu, po czym wyszedł cicho z klasy.
Zdążył przejść pod kolejną salę, a już zadzwonił dzwonek na lekcję. Ze smętną miną wszedł do pomieszczenia, zajmując swoje miejsce. Ostatnia ławka koło okna. Idealne miejsce do spania i ściągania. Akurat miał matmę z nudną babą, dlatego miał godzinkę dla siebie…
Po „ukochanej” matmie kończył zajęcia. Wyszedł grzecznie ze szkoły, od razu wtykając w uszy słuchawki. Puścił dość głośno muzykę, aby odreagować. Szedł wolno jak na niego. Zwykle docierał do domu w dziesięć minut. Teraz zajęło mu to ponad czterdzieści. Wszedł do mieszkania, przywitał się z matką i zniknął w swoim pokoju. Jutro pan Lee znów robił im sprawdzian, więc od razu wziął się do nauki. Nie ma to jak „randka z biologią”… Jednak co poradzić? Wolał już mu nie podpadać, tym bardziej, że i tak ma, ładniej mówiąc, przejebane.
Pan Lee uczył biologii, geografii oraz angielskiego. Na każdej z tych lekcji albo robił kartkówkę albo pytał minimum sześć osób. Dlatego trzeba byłobyć przygotowanym na każdą lekcję. I, o dziwo, Zelo zawsze był przygotowany i jakoś zawsze dostawał pały. Mimo, że odpowiadał tak samo jak równieśnicy… To było nie do pojęcia, jednak wolał się nie kłócić. Nie z tym nauczycielem.

Po jakiś czterech godzinach nauki postanowił zrobić sobie przerwę. Zrobił sobie ciepłe kakao i usiadł przed komputerem z uśmiechem. Nie było nic ciekawego. Same nudy i bzdury. Jednak i tak wolał to, niż kolejne długie minuty z układem pokarmowym człowieka czy budową oka. Nie lubił tego rozdziału w biologii… No bo na co mu się to przyda? Przy jeździe na desce? Bezsens totalny…
Jednak po dwóch godzinach wyłączył komputer i wrocił grzecznie do książek. Kuł dzielnie wszystkie regułki i schematy, bez żadnych przerw czy odwlekania. Jednak nie wytrzymał i chwilę przed 22:00 zasnął nad książkami w dziwnej pozycji.
Obudził się równo z budzikiem, czyli o godzinie 6:00. Zerwał się jak poparzony, zrzucając z siebie książki i zeszyty. Pobiegł do łazienki, gdzie załatwił się i wykąpał szybko. W samym ręczniku na biodrach przeniósł się do pokoju, gdzie założył na siebie szkolny mundurek i spakował się szybko na dzisiejsze lekcje. Zleciał na dół, witając się grzecznie z mamą. Ukradł z kuchni jedno duże jabłko, po czym wybiegł z domu, chrupiąc po drodze owoc. Niby nie był spóźniony, ale chciał być wcześniej, żeby zrobić zadania domowe. Wczoraj tak się uczył, że całkiem zapomniał o lekcjach. Miał tylko nadzieję, że klasowe kujony już są i dadzą mu spisać…
Na jego szczęście, gdy tylko wbiegł do szkoły wpadł na właśnie jednego z kujonów. Wyłudził szybko z niego wszystko to, co było zadane i zamknął się w kiblu. Wszystko staranie przepisał i oddał zeszyty chłopakowi równo z dzwonkiem na lekcję. Jako pierwszą mieli dziś biologię… Wszedł do klasy z uśmiechem, pewny swojej wiedzy.  Zajął grzecznie swoje miejsce, a po chwili dostał kartkę z zadaniami. Zerknął na nie, prychając cicho pod nosem. Wszystko umiał! Wypełnił ładnie kartkę i oddal ją zdecydowanie szybciej jak reszta klasy. Nauczyciel od razu ją sprawdził i spojrzał na chłopaka krzywo. Ten się nie przejął. Pewnie to dlatego, że wszystko miał dobrze! Zresztą, dowie się jutro, gdy nauczyciel odda resztę sprawdzianów.
W końcu zadzwonił dzwonek, a on wyszedł szczęśliwy z klasy. Zapytał się kolegów, jak im poszło. Odpowiedzi były różne. „Pff… Prościzna!”, „Jezu… Ale to trudne było! No masakra jakaś…” albo „O kurwa… Nie zdam…”. Słysząc te narzekające miał ochotę się roześmiać. Może w końcu on jako jedyny dostanie pozytywną ocenę. Bardzo by chciał… Jednak to się okaże jutro.
Reszta lekcji minęła gładko. Wrócił do domu i siadł od razu do kompa. Jutro nie miał żadnych sprawdzianów, a pan Lee go nie zapyta, bo w końcu oddaje sprawdziany, więc jak to tak?
~.~.~.~.~

 Cały tydzień minął tak sobie. Zelo myślał, że ze sprawdzianu dostanie przynajmniej czwórkę. A co dostał? Oczywiście, że jedynkę! Kłócił się  o to z nauczycielem, jednak to jeszcze pogorszyło jego sytuację. Przez trzy tygodnie musiał zostawać w szkole po lekcjach i sprzątać poszczególne klasy. Jednak co poradzić? W dodatku z każdej odpowiedzi czy kartkówki dostawał złe oceny. Mimo, iż odpowiadał dobrze! Jednak już się nie kłócił, bo mógłby dostać trzy miesiące tego sprzątania…
W piątek, po obiecanym tygodniu po lekcji geografii pan Lee zatrzymał go na chwilkę.
-I co? Nie poprawiłeś się, prawda? –spojrzał na niego obojętnie.
-N..No… No tak… -wyszeptał i spuścił głowę.
-Więc tak jak obiecałem, będzie kara. Przyjdź dzisiaj o 16:30 pod ten adres –dał mu złożoną karteczkę –Powiem Ci wtedy, na czym będzie ta kara polegała.
Zelo odebrał papierek drżącą dłonią. Był już bliski płaczu.
-D-Dobrze… Przyjdę… -wyszeptał, spuszczając głowę.
-Więc do zobaczenia. –kiwnął głową i wyszedł pierwszy z sali.
Zanim wyszedł blondyn. Wrócił do domu i bez słowa zamknął się w pokoju. Zaczał myśleć nad tym, jaką karę mógł wymyśleć nauczyciel.
Chwilę przed 16:00 zaczał się zbierać. Przebrał się w czarne rurki luźne w kroku i białą koszulkę z napisami. Przecież nie będzie się stroił… Do tego ubral czarne adidasy za kostkę. Do kieszeni wpakował telefon, do uszu słuchawki i wyszedł z domu. Skierował się pod wskazany adres. Miał jeszcze dużo czasu, więc nie specjalnie mu się śpieszyło…